wtorek, 24 maja 2011

Portal 2

Ukończenie tego zacnego sequelu skomentować można w kilku umiarkowanych zdaniach. Twórcy próbowali chyba na siłę powtórzyć wszystkie zabawne elementy "jedynki", które z pewnością przyciągnęły rzeszę fanów do kultu pierwowzoru. Mnie nie bawiły, czułem niesmak. Może to wina nastawienia i poczucia, że Portal 2 jest nastawiony już tylko na kasę. No niby mamy naszą główną bohaterkę zamienioną w ziemniaka, operę w wykonaniu robotów, zakończenie *spoiler* na polu przy którym stoi bardzo zniszczonaa szopa.. ale wydało mi się to zrobionym na siłę. Jest i piosenka finalna, której nie brakuje humoru.. ale to nie to. Najsmutniejszym elementem P2 jest chyba nieustawiczny dialog prowadzony między dwoma AI - przesadny, mało zabawny, czasami odczuwałem jakby Carol chciała mi obc.....ć. Mimo wszystko przeszedłem grę sprawnie i szybko, o ile osiem godzin grania można nazwać szybkim przejściem. P2 jest za długi, męczy nieustawiczne granie, ale z pewnością to dobry produkt dla kogoś, kto rozplanuje sobie granie na kilka tygodni. Denerwujące są nowe "mosty" i "żele". Z drugiej strony pozwalają na ciekawszą rozgrywkę. Z pewnością do P2 warto przysiąść przechodząc wpierw "jedynkę". Jest jeszcze jeden problem, którego nie poruszyłem. Gra zostawia po sobie jedną wielką pustkę psychologiczną, że takich gier na rynku jest za mało i niekoniecznie zabijanie jest potrzebą graczy. Zabijanie w seriach Half Life było warunkiem przetrwania ale to chyba pierwsza strzelanka, w której liczyło się bardziej zastanawianie, co gdzie nacisnąć i przesunąć. Bez dwóch zdań Portal zasługuje razem z Half Lifem na wieczne przejście do kanonu gier.. logicznych :D.

Brak komentarzy: