Latał nago :D. Zajarzyłem temat, wyszliśmy do miasta robić "naked event". Ehh, ludzie jakoś nie za bardzo zaangażowali się. Jeden koleś pomagał, ale takie jest EO - jak w real life = totalna znieczulica na człowieka, gdy robi coś fajnego.
Wpadłem na pomysł. Mówię do Damasona, że znam fajne miejsce, gdzie możemy iść.
Kazałem powiedzieć "tak" lub "nie". No cóż. Zgodził się. Nie było odwrotu.
Wolnym krokiem skierowaliśmy się do 'maze'.
Początkowy opór zanikł w kilka sekund. Choć przyznam, że kiedy powiedział "no to pa :DDD" = było nietęgo. Wbiliśmy. Przeszliśmy maze szybko dzięki tutorialowi. Stanęliśmy koło osób w wallu. Spotkałem przyjaciela, anglika. Poznaliśmy się, gdy byliśmy obaj w wallu. Niestety, trafił znowu ;). I tak gadamy, mówię, żeby Damason dał party i kolega Get. Gram trochę na gitarze dla relaksu (bo po to przyszedłem = i ładnie grałem!!!).. aż tu nagle bammm... Obrazki wyjaśnią wszystko. Przygoda z przedziwnym zakończeniem. Uwięzieni za nic! ;D Aż żal wychodzić..
Bo się da w dość skomplikowany sposób. ;) Ale po co.